Anna przeprowadziła się rok temu z małej miejscowości do Warszawy, aby rozpocząć studia medyczne. Wspólnie ze znajomymi zamieszkała w mieszkaniu swojej cioci. Gdy nadszedł czas wyprowadzki, Anna postanowiła wynająć kawalerkę. Codziennie przeglądała internet w poszukiwaniu idealnego mieszkania do wynajęcia. Z każdym kliknięciem rosła jej frustracja, ponieważ ogłoszenia były często nieaktualne, agenci nieruchomości, z którymi się kontaktowała, wydawali się niezainteresowani jej potrzebami, a ich uwaga była rozproszona między wieloma klientami. Rzadko kiedy w ogóle dzwonili do niej ponownie.
Annie wydawało się, że szukając mieszkania - bez pośredników - mogłaby zaoszczędzić pieniądze. Wierzyła, że samodzielne poszukiwania są bardziej ekonomiczne, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała jej oczekiwania. Czas uciekał, a ona musiała gdzieś się podziać. Gdy udało jej się umówić na obejrzenie dwóch mieszkań, okazało się, że w jednym z nich znajdowała się pleśń w łazience i kuchni (choć nic na ten temat nie przeczytała w ogłoszeniu, nie mówiąc o tym, że właściciel nie poinformował jej też podczas prezentacji, a podczas spotkania wręcz bagatelizował ten problem), w drugim natomiast okazało się, że właściciel nie chciał podpisywać żadnej umowy, a czynsz chciał pobierać do tzw. "ręki". Dni mijały, a Anna była coraz bardziej zrezygnowana i straciła już wiarę w to, że znajdzie nowe lokum. Upłynęło już dużo czasu, opuściła sporo zajęć na uczelni, ponieważ musiała zajmować się poszukiwaniami - i to bezskutecznie. Do tego jeszcze te odwołane w ostatnim momencie prezentacje - bo mieszkanie, które miała niedługo zobaczyć właśnie się już wynajęło.
Pewnego dnia, kiedy Anna miała już dość bezowocnych poszukiwań, poszła na spacer, aby raz jeszcze przemyśleć swoją sytuację. W pewnym momencie zauważyła szyld lokalnej agencji nieruchomości. Anna była nieco sceptyczna, ale poczuła, że właściwie nie ma już nic do stracenia. Postanowiła zajrzeć do środka. W biurze spotkała agentkę nieruchomości, która z uśmiechem na twarzy zapytała, jak może jej pomóc. W miłej atmosferze, przy kawie, Anna postanowiła opowiedzieć kobiecie o swoich "przygodach" podczas poszukiwania mieszkania do wynajęcia. Bardzo szybko okazało się, że agentka doskonale rozumiała frustrację Anny i od razu zaproponowała rozwiązanie jej problemu. Anna nareszcie poczuła, że nie jest sama i może zrzucić z siebie ciężar poszukiwań. Agentka, mając na uwadze interesy Anny, wytłumaczyła jej, jak mogą ze sobą współpracować. Odpowiedziała Annie na jej wszelkie pytania i obawy, i zaproponowała podpisanie umowy na poszukiwanie mieszkania na warszawskim Wilanowie. Gdy Anna była już pewna swojej decyzji, podpisała umowę, a agentka natychmiast i z determinacją przystąpiła do działania.
W ciągu zaledwie dwóch tygodni Anna otrzymała klucze do swojego nowego mieszkania. Było dokładnie takie, jakiego szukała - przytulne, jasne, przestronne i w doskonałej lokalizacji. Podczas tych dwóch tygodni jedyne, co Anna musiała zrobić, to poświęcić jeden dzień, podczas którego razem z agentką obejrzały siedem mieszkań. Anna wiedziała, że agentka wszystkim się zajęła: sprawdziła stan prawny, ustalała zasady najmu, terminy i koszty oraz zadbała o wizytę u notariusza, ponieważ podpisana została umowa najmu okazjonalnego. W dniu przekazania mieszkania przez właściciela wraz z Anną była jej agentka. Zadbała o każdy szczegół podczas spisywania protokołu zdawczo-odbiorczego. Wtedy Anna zrozumiała, że decyzja o skorzystaniu z usług profesjonalisty była najlepszą z możliwych. Choć początkowo wydawało jej się, że to dodatkowy wydatek, to właśnie dzięki agentce zaoszczędziła nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim cenny czas i nerwy.
Opowieść Anny pokazuje, że warto zaufać doświadczeniu profesjonalnego biura nieruchomości i umiejętnościom agenta. Podpisując umowę na poszukiwanie nieruchomości z dobrym pośrednikiem zyskujemy pewność, że nasze poszukiwania będą skuteczne i bezstresowe. A czas, który dzięki temu zaoszczędzimy jest BEZCENNY.